poniedziałek, 21 maja 2012

Rozdział 4

Otworzyłam oczy.Leżałam w moim gniazdku w polu. Było już po żniwach, ale to pole i tą część lasu zawsze poznam!."A więc to wszystko był sen"-pomyślałam. Zaczęłam skakać z radości, krzyczeć, szaleć. Byłam strasznie uradowana. Szybko pobiegłam do miasta. Było jeszcze wcześnie więc ruch był niewielki toteż ludzie się na mnie nie patrzyli. Trudno się było dziwić, gdyż znowu byłam żywą, nigdy nie zamordowaną 14-lenią dziewczynką. Nie wytrzymałam i pobiegłam do domu przywitać się z rodzicami. Wleciałam do domu jak torpeda. Mama zmywała naczynia. Tata był jeszcze w pracy. Już w wejściu krzyknęłam, że wróciłam. Żadnej reakcji. Krzyknęłam jeszcze raz. Nadal nic. Może nadal była na mnie zła. Podeszłam do niej. Przeprosiłam ją. Nic. Próbowałam jej dotknąć. Znowu te łaskotki. Mama podniosła wzrok jakby coś poczuła. Cofnęłam się. Byłam zrozpaczona. Już miałam taką nadzieję. Chciałam, żeby tamto wszystko okazało się tylko koszmarem! Niestety, nie udało się. Ja nigdy nie należałam do grupy szczęściarzy. Zawsze byłam w tej od pechowców. Chyba nie trudno to zauważyć. Nagle zdałam sobie sprawę z czegoś bardzo istotnego. Co ja właściwie robiłam w moim gniazdku w polu? Ostatnie co pamiętam to przecież, byłam w mieście z czarnowłosą. Ona nagle zniknęła, a ja niedługo potem się obudziłam. A może to był sen? Ale nie. Coś mi się tu nie zgadzało. Przecież ja nie spałam tamtej nocy. A może tamtego dnia... Ja spałam zaledwie raz na tydzień. Pewnie pomyślicie, że to super, ale tak naprawdę to okropne. W nocy i tak się boję, a co dopiero jeżeli nie mogę usnąć i muszę wytrzymać całą noc! A może to pole miało coś w spólnego z moimi pytaniami? Może tam można było uzyskać odpowiedź? To było trochę bez sensu, ale warto było pójść to sprawdzić. Wtedy znowu ją zobaczyłam. Stała pośrodku pola. Jej niebieska sukienka powiewała na wietrze. Długie czarno włosy w rytmie wiatru zakrywały jej twarz. Za życia musiała być piękna. Podbiegłam do niej. -Dlaczego cały czas cię widzę? Co ty masz ze mną wspólnego? - zapytałam. -Na wszystkie odpowiedzi nadejdzie pora, ale jeszcze nie teraz Sally, jeszcze nie. Nie miałam pojęcia co to może oznaczać. A ta dziewczyna znowu zniknęła. Zaczynała mnie już denerwować. Gdy tylko ją zobaczyłam od razu znikała. Skoro nie chciała, żebym ją widziała, to po co mi się pojawiała? Wsadziłam ręce w kieszeń. Zawsze tak robiłam, gdy się denerwowałam.Dzięki temu umiałam zachować spokój. Wtedy poczułam coś małego i prostokątnego. To coś okazało się być małym podręcznym notesikiem, który nosiłam przy sobie. Teraz mogłam zapisać na nim wszystkie pytania. Musiałam to zrobić, żeby nie było żadnych niedomówień. Zawsze jest tak, że najpierw się wszystko pamięta, a gdy przyjdzie co do czego to ze stresu się zapomina. Może kiedyś uda mi się wydobyć informacje od czarnowłosej i wszystkiego się dowiem. Może wtedy będę mogła przejść na drugą stronę. Oczywiście do specjalnego zestawu pytań musiałam znaleźć specjalne miejsce do ich napisania. Ja już tak miałam. Dla specjalnych rzeczy musiało być specjalne miejsce. Zresztą i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Poszłam więc do miasta. Przeszłam wszystkie ulice i nie znalazłam odpowiedniego miejsca. Postanowiłam pójść do lasu. Może przynajmniej na chwilę zapomnę, że nie żyję. Za każdym razem gdy przebywałam z ludźmi miałam świadomość, że jestem martwa. Jednak gdy się znajdowałam sama to na chwilę o tym zapominałam. Dlatego po mojej śmierci lubiłam być sama. Dzięki temu mogłam zapomnieć o moim nieszczęściu. Skierowałam się więc w stronę lasu. Droga nie była daleka, gdyż jako już nieżyjąca całkiem szybko się poruszałam. Równo po środku lasu zobaczyłam stary opuszczony domek. Jakby chatka leśniczego. Bardzo chciałam tam wejść, choć wiem, że nie powinnam. No niestety. Ciekawość była silniejsza ode mnie. Weszłam. Było strasznie ciemno. Wszędzie walały się stare przedmioty. Deski skrzypiały. Wszystko było owinięte pajęczynami. Zobaczyłam jakieś drzwi. Weszłam przez nie do drugiego pokoju. To chyba był salon. Na środku pokoju stała kanapa. Usiadłam na niej. Wyciągnęłam swój notesik. Już miałam zacząć pisać, gdy usłyszałam jakieś skrzypienie. Jakby ktoś chodził po starych deskach. Wtedy zobaczyłam kolejne drzwi. Były takie pozdzierane i tak wtapiały się w ścianę, że trudno je było dostrzec. Po raz kolejny usłyszałam skrzypienie. Dochodziło ono z drzwi które dopiero teraz zauważyłam. Otworzyłam je. I tak przecież chyba bardziej martwa być nie mogłam. Zajrzałam do środka. Ujrzałam jedynie długie schody ze spróchniałych desek prowadzące do dołu, w ciemność. Nagle usłyszałam za sobą głos.

5 komentarzy:

  1. O jaa. Rewelacyjny rozdział . Niesamowicie ;) Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. aaaa!!!! ja chce jeszcze raz! albo więcej :) kiedy następny???
    p.s.
    Kocham Gunsów^^
    Świetną masz muzyke^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam to opowiadanie przy Lonely Day System of a Down, kocham tą piosenkę. Masz świetną playlistę, bardzo pasuje do opowiadania, a co do niego...Bardzo mi się podoba i czekam na następny rozdział, a tymczasem dodaję do linków na http://niewidzialnistory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na kolejny rozdzia...;D
    jest rewelacyjne....

    Ada...;**

    OdpowiedzUsuń
  5. wciągające! dobry rozdział ;D czekam na następny i zapraszam do mnie ;) http://living-melody.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za koment ;D